sobota, 9 maja 2015

Rozdział 5

Komentarze = Motywacja 
Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział :D
(Choć i tak ich prawie brak :P )

Obudziły mnie promienie słońca, wpadające do mojego pokoju. Wczoraj z tych wszystkich emocji zapomniałam je zasłonić. Wstalam z łóżka sprawdzając godzinę, zdziwiłam się widząc dopiero 7. Wyciągnęłam z szafy malinową bokserkę, taką samą bluzę, spodnie galaxy (czy jak to się tam pisze) ¾, i fioletowe adidasy. Podreptałam do łazienki wziąć szybki prysznic.
Po przebraniu się w wybrany strój wyszłam z domu i pobiegłam tak dobrze mi znaną trasą. Po godzinie wróciłam do domu. Gdy weszłam do kuchni, mama już szykowała śniadanie. Usiadłam koło taty w salonie, który oglądał jakiś program.
-Śniadanie będzie za 10 minut. - powiedziała mama.
-To ja idę wziąć prysznic. - odpowiedziałam i ruszyłam do swojego pokoju. Tym razem wybrałam ciemne dżinsy, czarną bokserkę, szary sweterek i czarne, wysokie trampki. Wyszłam do łazienki i po rozebraniu się z poprzednich ubrań weszłam do kabiny. 
Gotowa zeszłam na dół. Mama przygotowała naleśniki. Wzięłam od razu 4 na talerz. Byłam bardzo głodna po tym bieganiu. Po śniadaniu powiedziałam mamie, że wracam do siebie popołudniu. Poszłam do swojego pokoju i posprzątałam go. Zadzwoniłam jeszcze do Monic by powiedzieć jej, że ja już wracam i zapytać czy ona też. Odpowiedziała, że mam po nią później przyjechać. Do tego czasu wzięłam książkę Pamiętniki Wampirów i wyszłam na taras. Tam na huśtawce przesiedziałam kilka godzin czytając. Gdy już prawie całą część, mama zawołała mnie na wcześniejszy obiad, bo jak ona to powiedziała, nie puści mnie w tak długą podróż głodną. Więc szybko zjadłam przyszykowany posiłek, którym był kurczak z ryżem i pożegnałam się z rodzinką. Nadal nie dociera do mnie, że to nie są moi biologiczni rodzice, lecz na pewno będę ich tak traktować. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam po Monic. Czekała już na mnie. Wpakowała się do samochodu i ruszyłyśmy do naszego domu w Londynie. 
Droga minęła nam wyjątkowo szybko na rozmawianiu o głupotach, słuchaniu i śpiewaniu, a raczej wyciu do piosenek lecących w radiu. Kilka razy puścili piosenki naszego ulubionego zespołu. Przy Best Song Ever Kiss You nie mogłyśmy się opanować i darłyśmy się na całe gardło. Postanowiłyśmy jeszcze raz przejść się na ich koncert. 
W domu padłyśmy na kanapę i włączyłyśmy telewizor. Leciała akurat bajka Kraina Lodu którą uwielbiam. Tak wiem, mam 19 lat, ale ta bajka jest świetna. Razem z Monic i jej młodszą siostrą Sonią, która ma 5 lat, oglądałyśmy często bajki, a ta była naszą ulubioną. 
Po skończeniu bajki postanowiłyśmy iść dziś na zakupy. Po 15 min. byłyśmy już gotowe do wyjścia.

Zwiedzałyśmy centrum już od dobrych 3 godzin, ale Monic nadal nie znalazła tego fajnego sweterka który wypatrzyła na ostatnich zakupach. Jednak zlitowała się nade mną i poszłyśmy na kawę do Starbucks'a. Ja wzięłam karmelową latte i muffinkę z czekoladą, a Mon czekoladową latte i też muffinkę, ale z owocami.
Gdy wyszłyśmy z kawiarni poszłyśmy Hause'a. Nagle za szybą zrobiło się wielkie poruszenie. Pracownicy sklepu zamknęli wejścia. Zdziwione nie wiedziałyśmy co robić, jednak nie zaprzestałyśmy szukać ubrań. Z kilkoma wybranymi ruszyłyśmy do przymierzalni. Tuż przed nimi wpadłam na jakiegoś chłopaka, który miał na sobie czarne spodnie, vansy w tym samy kolorze i szarą bluzą z kapturem, który miał założony. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne. Po co komu okulary w galerii? Pozbierałam ciuchy, które wypadły mi podczas zderzenia. Gdy miałam już wszystkie ruszyłam do przymierzalni. Lecz wciąż mi nie dawało spokoju kim był tamten chłopak. Wydawał się dziwnie znajomy, jednak nie mogłam sobie przypomnieć kogo mi przypomina. Z Monic wybrałyśmy po kilka ubrań i ruszyłyśmy do kasy. Po drodze opowiedziałam jej co mi się przydarzyło i tak samo jak ja zdziwiła się, że gościu nosi okulary przeciwsłoneczne w budynku. Może ma chore oczy? Wszystko jest możliwe. Po zapłaceniu za zakupy zmierzałyśmy do drzwi, lecz przypomniałyśmy, że są zamknięte, więc zawróciłyśmy by zapytać pracownicy kiedy otworzą. Ruszyłyśmy w tamtym kierunku, gdy nagle się zatrzymałam. Mon popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Co się stało? - zapytała.
-Spójrz - wskazałam na chłopaka przy kasie - to ten sam chłopak na którego wpadłam. - Lecz teraz nie miał na sobie kaptura. Jego kruczoczarne, postawione do góry włosy jeszcze bardziej sprawiały, że kogoś mi przypomina. Po chwili odwrócił się, a mi zabrakło tchu. To był Zayn Malik. Nie wierzyłam własnym oczom. Zauważyłam, że Mon także zaniemówiła. Na dodatek nie miał założonych okularów i te jego śliczne brązowe oczy rozglądały się po całym sklepie. Po chwili jednak jego wzrok padł na nas i się uśmiechnął. Szedł w naszą stronę.
-Cześć dziewczyny. - zagadał, a przy tym uśmiechnął się słodko.
-Hej. - odpowiedziała Monic, która pierwsza się ogarnęła.
-Nie widziałyście może moich zwariowanych przyjaciół? Telefon mi się rozładował i nie mam jak do nich zadzwonić. Mieliśmy nie wrzucać się w oczy na tych zakupach, ale jak to oni gdzieś poleźli, a fanki chyba się dowiedziały, że tu jesteśmy. 
-Nie, nie widziałyśmy ich. Ale jeśli zobaczymy to powiemy, że ich szukałeś. - odpowiedziałam już ogarnięta.
-Tak w ogóle jestem Zayn.
-Monic, a ta obok to Patricia.
-Miło mi. Jesteście naszymi fankami? - zapytał - Nie piszczycie, ani nie mdlejecie, a nawet nie rzucacie się mi na szyję. 
-No wiesz co? - oburzyła się Mon.- To, że nie zrobiłyśmy żadnej z tych rzeczy to nie oznacza, że nie jesteśmy fankami. Po prostu wiemy, że jesteście tylko ludźmi, którzy spełnili marzenia i przekazują swoją pasję innym.  
-Cieszę się, że tak uważacie. - powiedział i znów się uśmiechnął.
-Długo tak te dziewczyny będą stać pod drzwiami? - zagadnęłam.
-To zależy - zaczął - czasem odchodzą po kilkunastu minutach jak widzą, że nikt nie wychodzi, ale niektóre potrafią spędzić i cały dzień czekając.
-Wow. - tylko na tyle było mnie stać.
-O patrz Zayn, chłopaki chyba cię szukają. - zauważyła moja przyjaciółka.
-Jest! - krzyknął z dala Louis.
-Łaskawie mógłbyś odebrać komórkę jak dzwonimy. - powiedział Harry, gdy podeszli do nas. 
-Odebrałbym, gdy mi nie padła. 
-No nic, ważne, że jesteś cały i zdrowy. Już myślałem, że fanki cię porwały. - powiedział Liam.
-A to kto? - zapytał Niall.
-To są Monic i Patricia. Nasze śliczne fanki. - na komplement z ust Zayna lekko się uśmiechnęłam.
-Miło nam.
-To nas pewnie znacie. - powiedział Niall. Przytaknęłyśmy głowami.
-Wybieracie się na nasz koncert? - zagadnął Lou.
-Byłyśmy już na jednym.A kiedy jest?- zapytałam.
-W przyszłym tygodniu na Arenie O2.
-Z chęcią przyjdziemy.
-Niall, coś ty tali zamyślony? - zaśmiał się Harry.
-No bo dziewczyny mi kogoś przypominają, ale nie mogę sobie przypomnieć kogo. A i nie śmiej się ze mnie. - powiedział wracając do rozmyślań. Zaśmiałam się cicho, jednak reszta to zauważyła.
-Co cię tak śmieszy Trishia? - zapytał Zayn.
-No bo pamiętasz Zayn, że zderzyłeś się ze mną niedaleko przebieralni. - chłopka kiwnął głową - No i później zastanawiałam się kim jesteś, bo kogoś mi przypominasz, ale z kapturem na głowie i okularach nie mogłam cię rozpoznać.
-No tak. Przepraszam za tamto. Rozglądałem się za chłopakami.
-Nie, to ja przepraszam, powinnam bardziej uważać.
-To co teraz robimy? Fanki wciąż stoją za drzwiami i nie mamy jak wyjść. - powiedział Liam.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę o ich muzyce, chłopcy pytali się które piosenki lubimy najbardziej, ale nie potrafiłyśmy wybrać. Aż nagle...
-Już wiem! - wykrzyknął nagle Niall.
-Co się stało Ni? - zapytał Zayn.
-Pamiętasz jak po ostatnim koncercie zastanawialiśmy się skąd mogą być te dziewczyny co były ostatnie na spotkaniach? To są one! - wykrzyknął jakiś szczęśliwy.
-A myśleliśmy, że ich nie zobaczymy więcej.
Czyli oni o nas myśleli! Najszczęśliwszy chyba moment w moim życiu! Nie wierzę w to!
-Ooo... Otwierają sklep, chyba fanki już poszły. - powiedział Hazz.
-To my już wracamy, bo Paul będzie zły. - powiedział Li.
Nie chciałyśmy się żegnać, ale taka kolej rzeczy. Najlepsze w pożegnaniu było to, że chłopcy nas przytulili. Mega szczęśliwe wróciłyśmy do domu. Cały czas się szczerząc zrobiłyśmy sobie kolację, którą były kanapki i poszłyśmy do swoich pokoi. Po prysznicu położyłam się do łóżka, lecz nie mogłam zasnąć wciąż myśląc o chłopakach, a szczególnie o Zaynie. Mieć takie szczęście jak my to naprawdę cud. Jeszcze podziękuję Mon, że wyciągnęła mnie na te zakupy. Cała szczęśliwa dodałam jeszcze wpis do pamiętnika, który pisałam, choć rzadko. Są w nim tylko wyjątkowe wydarzenia, a te były jednym z najszczęśliwszych. Cały czas  myśląc o tamtych momentach zasnęłam z uśmiechem na ustach, śniąc o nich.

_________________________________________________________________________________
Yeah! W końcu coś dodałam :) Po ponad 2 tygodniach jest nowy rozdział :D 
Troszkę dłuższy, by choć trochę wynagrodzić zwłokę :*
Dużo nauki i rodzina nie pozwalały nic dodać, a brak weny pisać :( Ale wreszcie jest!!!
Cieszę się, że ktoś to czyta, ale niestety nie nam Waszej opini na temat bloga :/ 
Dla Was to chwila, a dla mnie motywacja i sprawdzenie co jest źle i co poprawić :)
Do następnego Miśki <3 KC <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz