niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 2

2 dni minęły szybko. Głównie na spędzaniu czasu z przyjaciółmi. Teraz przygotowuję się na ostatni dzień w szkole. Ubrałam białą sukienkę z czarno-złotym paseczkiem w talii i z wycięciem na plecach w kształcie serca. Do tego śliczne, czarne szpilki na platformie. Włosy upięłam w niesfornego koka.


Gdy skończyłam się szykować do mojego pokoju weszła Monic. Ubrana w czarną sukienkę z koronką, czarne baletki, śliczną torebkę serduszko i takie same kolczyki.

-Ślicznie wyglądasz. - powiedziałam zamiast przywitania.
-Ty też niczego sobie. - zaśmiała się.
- To co? Idziemy odebrać dyplomy, a później czeka nas pakowanie!
-Ale entuzjazm. - zaśmiałam się - Ale oczywiście. To już po jutrze! Jedziemy do Londynu na koncert One Direction!!!
Złapałyśmy się pod ręce i ruszyłyśmy do mojego cudnego autka. Postanowiłyśmy zabrać ze sobą do Londynu większość naszych rzeczy, bo i tak za 2 tygodnie się przeprowadzamy. Na razie jedziemy tylko we dwie. Chłopcy nie okazywali entuzjazmu na wiadomość o wyprowadzce. Oboje są starsi od nas o rok i pracują w firmie taty Josh'a. A specjalizuje się ona w montowaniu części samochodowych. Poza tym żaden z nich nie chce się przeprowadzać, bo tutaj mają większość znajomych. Po kilkunastu minutach byłyśmy już pod szkołą i weszłyśmy po raz ostatni do niej. Kierowałyśmy się do auli by posłuchać "ciekawego" monologu dyrektora.

***
Po rozdaniu świadectw ruszyłyśmy do samochodu. Pod szkołą czekali na nas chłopcy. Przywitałyśmy się z nimi i ruszyliśmy moim autkiem do naszej ulubionej knajpki. Siedzieliśmy tam jakieś 2 godziny, ale później razem z Monic pojechałyśmy do naszych domów zacząć się pakować.
Gdy skończyłam się pakować była już 20. Zeszłam na dół zjeść kolację, którą były kanapki z szynką i warzywami. Po jej zjedzeniu wzięłam długą relaksującą kąpiel. Po wysuszeniu się i włosów przebrała się w moją piżamę i położyłam się spać. Sen przyszedł szybko.

***

Następny dzień minął szybko. Zakończyłam pakowanie, spotkałam się z przyjaciółmi i pomogłam mamie w sprzątaniu. Dziś jest długo wyczekiwany przez nas dzień. To właśnie dziś wyprowadzamy się do Londynu. Sprawdziłam pokój czy niczego nie zapomniałam i w oczy rzuciła mi się niewinna, biała koperta. To był ten list, który dostałam w dniu urodzin. Całkowicie o nim zapomniałam. Szybko schowałam go do torebki i postanowiłam na spokojnie go przeczytać w Londynie. Skoro czekał już tyle to poczeka jeszcze trochę. Spakowałam bagaże i pożegnałam się z rodzicami.
-Pa kochanie. Pisz i dzwoń często. - powiedziała mama.
-Uważaj tam w Londynie. Nie szalej, ale baw się dobrze. - powiedział tata. Przytuliłam ich i weszłam do samochodu. Na pożegnanie pomachałam im i już byłam w drodze do Monic. Nasi rodzice złożyli się i kupili nam dom w Londynie. Gdy wjechałam na podjazd Monic ona żegnała się właśnie z rodzicami. Po chwili zobaczyłam także chłopców. Wyszłam z pojazdu i skierowałam się do grupki ludzi. Razem z Monic pożegnałyśmy się ze wszystkimi. Jej rodzice traktują mnie jak swoją córkę, tak samo moi Monic. Gdy żegnali się nasi zakochańcy coś było nie tak między nimi. Josh był trochę zdystansowany. Ale może mi się tylko wydawało... Po chwili siedziałyśmy już w samochodzie i kierowałyśmy się w stronę Londynu. Po niecałych 3 godzinach byłyśmy już w Londynie. Ostatnio byłyśmy tutaj na przewie świątecznej. Każda z nas ma swój pokój. Po drodze zrobiłyśmy zakupy i niedługo po tym zaparkowałam pod naszym domem.


Wzięłyśmy bagaże i wniosłyśmy do środka. Na lewo od wejścia był przestronny salon, dalej kuchnia z wyjściem na taras. Na piętrze były nasze pokoje oraz pokój gościnny, łazienka. Weszłam do pokoju. Był on różowo-czarny z białą podłogą. Na półkach obok łóżka wisiały zdjęcia. Jedno przedstawiało mnie i Monic, natomiast drugie nasz kochany zespół One Dierection.


Wyszłam z pokoju i udałam się do Monic. Jej pokój był beżowy. Na ścianie obok drzwi miała plakat z chłopakami. podłoga była z ciemnego drewna.


Postanowiłyśmy dziś się rozpakować, a jutro wybierzemy się na podbój Londynu!
Po skończonej pracy zjadłyśmy kolację, którą były zwykłe kanapki i cieplutka herbatka malinowa. Poszłyśmy się wykąpać po ciężkim dniu i zasiadłyśmy na kanapie w salonie. 
-Leci coś ciekawego? - zapytałam.
-Niestety nie. Ale nie sprawdziłam jeszcze wszystkiego. - odpowiedziała.
-Zostaw to. - powiedziałam, gdy zauważyłam powtórki "The Vampire Diaries". Oglądałybyśmy dłużej, ale oczy zaczęły się nam kleić. Obejrzałyśmy 3 odcinki 1 sezonu. Było przed północą, więc weszłyśmy po schodach na piętro i ruszyłyśmy do swoich pokoi.
-Dobrej nocki, kochana. - powiedziałam do Monic.
-Kolorowych, miśka. - odpowiedziała i weszła do siebie.

*
Następnego dnia obudził mnie jakiś hałas. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę źródła dźwięku. Okazało się, że to nasza kochana Monic.
-Hej cwelu, co się tak tłuczesz? - powiedziałam na przywitanie.
-A wiesz, chciałam zrobić nam śniadanie, ale talerz wypadł mi z rąk. - odpowiedziała.
-Oj ty niezdaro... - zaśmiałam się - Poczekaj, pomogę ci.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Posprzątałam potłuczone szkło i wyniosłam do śmietnika. Wróciłam do środka i postanowiłam zrobić nam śniadanie. Nie chwaląc się, gotuję lepiej od Monic. Ona potrafiła wodę przypalić. Nie, żebym się z niej śmiała. Każdemu może się zdarzyć, ale lepej nie jadać jej potraw.
-To w takim razie co upichcisz mistrzu? - zapytała śmiejąc się.
-A na co masz ochotę?
-Hmm... pomyślmy... Może naleśniki z nutellą?
-Świetny pomysł. Wiesz, że je uwielbiam. - zaśmiałam się.
Szybko przyrządziłam ciasto na naleśniki i zaczęłam smażyć. Gdy jadłyśmy przygotowane danie zauważyłam, że wciąż jestem w piżamie. Zresztą nie tylko ja. Monic także się nie przebrała.
-To co, robimy dziś dzień lenia? - zapytałam.
-Jak dla mnie ok. Tylko kto poskłada ubrania do szafy?
-No dobra. Za pół godziny zabieramy się do ogarnięcia walizek, a potem na miasto, pozwiedzać. - odpowiedziałam.
Poszłam do swojego pokoju, wybrałam zwykłe szare dresy, białą bokserkę i z ubraniami wybrałam się do łazienki. Tam wykonałam poranną toaletę, choć nie był już ranek tylko południe. Przebrałam się w wybrane ubrania i włączyłam muzykę. i zaczęłam układać wszystkie ciuchy w szafie, a raczej w garderobie. Maskotki i ozdoby poukładałam na półkach. Gdy już prawie skończyłam była już 4 po południu. To ja tyle tego miałam? Postanowiłam skończyć później. Zostało naprawdę niewiele. Wyszłam z pokoju i udałam się do Monic. Ona także już kończyła.
-To co przerwa? - zapytała jak tylko mnie zauważyła.
-Pewnie. Jemy coś? Zgłodniałam przez te porządki.
-No ja też. Tylko co?
-Nie wiem. Nie chce mi się nic gotować. Zamawiamy coś czy idziemy na miasto? - zapytałam.
-Szczerze mówiąc nie chce mi się nigdzie wychodzić. Zamówmy coś i pooglądamy tv.
-Dobra to ty szukaj numeru do jakiejś knajpki i zamów coś, a ja pójdę wybrać film.
Tak też zrobiłyśmy. Po chwili do salonu weszła Monic i usiadła na kanapie. Postanowiłam włączyć film romantyczny. Więc wybrałam "Gwiazd naszych wina". Oczywiście nie minęło 15 minut filmu, a zadzwonił dzwonek do drzwi. To pewnie dostawca. Wzięłam więc portfel i poszłam otworzyć. Nie myliłam się. Zapłaciłam i wzięłam nasze zamówienie. Monic wybrała dla nas chińszczyznę. Usiadłam na kanapie podałam jedno pudełko przyjaciółce. Gdy film się skończył było już piątej. Postanowiłyśmy poukładać rzeczy, a jutro wybierzemy się na zakupy i pozwiedzać. Czasem przyjeżdżałyśmy do Londynu na zakupy, a teraz to będzie nasza codzienność. Wyszłyśmy po schodach i każda udała się do swojego pokoju. Kończyłam już, kiedy do rąk wpadła mi koperta. Na początku się zdziwiłam, co ona tutaj robi. Po chwili już sobie przypomniałam. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać. Na początku nie mogłam uwierzyć w to co czytam. Po prostu nie mogłam. Ale kto by się dziwił, skoro nie każdy dowiaduje się, że żył w kłamstwie. Otóż było to pismo jakiegoś adwokata. Pisze w nim, że moi rodzice tak na prawdę nie są nimi, że oni mnie adoptowali, że mam brata... Mam przyjechać do kancelarii adwokackiej tutaj w Londynie. Wtedy mi wszystko wyjaśnię jakiś Peter Adams. Mam się wstawić jak najszybciej. Ale było coś jeszcze. Moje zdjęcie jak byłam malutka. Miałam wtedy może jakiś roczek. Pamiętam je bo mama mi je raz pokazała. Ale to było większe. Więcej szczegółów. Na tym co pokazała mi mama, byłam malutka ja jak ktoś mnie trzyma, ale nie widać kto. Na tym jest jakiś mały chłopczyk. Starszy może ode mnie o 2-3 latka. To on trzymał mnie na rękach. Teraz pytanie. Kto to może być? To mój brat? Muszę jak najszybciej skontaktować się z tym adwokatem. Muszę się dowiedzieć, kim jest ten chłopczyk. Postanowiłam na razie nie mówić nic Monic. Dopiero gdy będę wiedziała coś więcej. Jutro wybiorę się do kancelarii. Odłożyłam list do szafki nocnej i wyszłam z pokoju. Postanowiłam udawać, że nic się nie stało. Było już późno więc powiedziałam tylko przyjaciółce dobranoc i że jestem zmęczona tym rozpakowywaniem. Wzięłam szybką kąpiel i położyłam się spać. Sen nie chciał przyjść. Długo rozmyślałam nad tą sprawą. Muszę się jak najszybciej wszystkiego dowiedzieć. Z myślą, że jutro się wszystko wyjaśni, zasnęłam.


________________________________
Cześć Miśki <3 Mam nadzieję, że nie zanudziłam was na śmierć. Wiem, że to takie flaki z olejem, ale akcja się dopiero rozkręca. O ONE DIRECTION będzie za niedługo. Więc proszę o cierpliwość :D Dziękuję za pierwsze 150 wyświetleń <3 KC <3 To dużo, jak na sam początek :D
Proszę tylko jeszcze o Komentarze :D  One są motywacją i wiem czy pisać dalej :D Cokolwiek Wam się podoba lub też nie proszę piszcie :D Dla Was to tylko chwilka, a dla mnie motywacja i znak, że ktoś to jednak czyta :D

Dziękuję za wszystko i do następnego <3 KC <3 MIŚKI <3

czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 1


Witam. Nazywam się Patricia Evans i dziś są moje 18 urodziny. Wieczorem moi przyjaciele wyprawiają dla mnie imprezę "niespodziankę". Ta... niespodzianką to jej już nie nazwę skoro wiem i niej, co nie? Wybieramy się do klubu "Black horse"*. Ale to później, teraz idę na śniadanie. Gdy zeszłam na dół poczułam zapach mojego ulubionego dania, a mianowicie naleśniki z nutellą. Wprawdzie zwykłe śniadanie, ale ja je po prostu uwielbiam. Weszłam do kuchni i zauważyłam krzątającą się mamę.
- Hej mamuś. -przywitałam się.
-Hej córuś. Jak się spało? - zapytała.
-Dobrze, ale co tak ładnie pachnie?
-Naleśniki. Chcesz?
-Jeszcze się pytasz. Jasne, że chcę. - Usiadłam więc do stołu, a mama podała mi cały talerz naleśników.
Po zjedzonym posiłku, posprzątałam po sobie i postanowiłam pooglądać tv. Jest dopiero 10, więc postanowiłam, że później wybiorę się na spacer. Skakałam po kanałach, aż natrafiłam na mój ulubiony program. Niby zwykła Eska, ale ja kocham muzykę, tak samo jak naleśniki z nutellą. Właśnie leciała piosenka One Direction "Little Things". Kocham 1D. Tak, jestem Directioners i nie wstydzę się tego. Razem z moją najlepszą przyjaciółką Monic mamy zamiar jechać na koncert chłopaków w Londynie. Są już prawie wakacje, a na dodatek jesteśmy już dorosłe. Matury napisane, więc czekać tylko na rozdanie świadectw i ruszamy na podbój Londynu!!! Na studia i tak tam jedziemy, więc będziemy po prostu wcześniej.
Gdy mama wróciła od przyjaciółki, a tata z pracy, przynieśli tort i śpiewali mi "Happy Birthday". 
-No kochanie. Od dziś jesteś pełnoletnia. Ale nie szalej za dużo. - powiedziała ze śmiechem mama.
-Moja malutka dziewczynka dorasta. - powiedział tata udając, że płacze.
-Przecież wiecie, że jestem odpowiedzialna i zawsze zostanę twoją małą córeczką. - powiedziałam i przytuliłam rodziców. Ich prezentem dla mnie był nowy samochód. Sliczne audi a8.


Po zjedzeniu tortu zauważyłam, że była już 15. Nie wiem, kiedy to się stało. Za niedługo przyjdzie Monic pomóc mi przygotować się do imprezy.
Dochodziła właśnie 16, kiedy przyszła Monic. Razem siedziałyśmy już w moim pokoju od godziny i wybieramy ubrania.
-Patricia, może ta? - zapytała któryś raz Monic.
-Nie... A co sądzisz o tej? - pokazałam jej granatową sukienkę z rozkloszowanym dołem.
-Przymierz, a do tego załóż ten czarny żakiecik i szpilki. A i włosy zwiąż w koka.
Przebrałam się i Monic stwierdziła, że to ten stój na dziś. Ona natomiast założyła białą sukienkę z czarnym paseczkiem w talii, czarne, wysokie botki i sweterek tego samego koloru. Natomiast jej blond włosy rozczesała.







Już gotowe czekałyśmy na Josh'a. Jest on chłopakiem Monic i moim przyjacielem. Zeszłyśmy na dół bo Josh dzwonił, że za chwilę będzie. Po chwili usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo chłopak nigdy nie dzwoni tylko wchodzi jak do siebie. Ja robię tak samo. Otworzyłam drzwi i zdziwiłam się widząc listonosza zamiast chłopaka. Przyniósł jak zwykle rachunki i listy do rodziców. Ale jeden list był zaadresowany do mnie. Zdziwiłam się, bo rzadko dostaję listy. Już miałam się brać za otwarcie, gdy w drzwiach pojawił się Josh. Był ubrany w czerwoną koszulę w kratę, ciemne dżinsy i conversy. Szybko poszłam zanieść list do pokoju. Przywitałam się z chłopakiem buziakiem w policzek, a Monic bardziej namiętnie. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę klubu. Na miejsce byliśmy po 15 minutach. Czekał na nas tam Kevin. Miał na sobie czarny T-shirt, który pokazywał jego mięśnie, dżinsy i conversy tego samego koloru co koszulka. Przywitałam się z chłopakiem buziakiem w policzek i całą czwórką weszliśmy do klubu.
Chłopcy podeszli do baru zamówić nam drinki. W końcu mogę się legalnie napić! Natomiast ja z Monic szukałyśmy wolnego stolika. Po chwili wrócili z 3 kolorowymi drinkami i piwem niskoalkoholowym dla Josh'a - kierowcy. Mam zamiar zaszaleć tej nocy!
-Patricia, idziemy tańczyć! - krzyknęła mi do ucha Monic.
-Chłopcy idziecie? - zapytałam.
-Nie, popatrzymy na was. Później dołączymy. - powiedzieli, a my oddałyśmy się w wir muzyki. DJ puszczał naprawdę świetną muzę.
Po kilku utworach dołączyli do nas chłopcy. Przetańczyliśmy razem kilka piosenek zmieniając się co jakiś czas parami. Co jakiś czas piliśmy alkohol. Raz drinki, innym razem szoty. Szczerze? Nawet już nie wiem ile wypiłam. Ale przecież raz się żyje!
Wróciłam do domu o 4 nad ranem. Wzięłam prysznic, ubrałam moją piżamkę, którą jest dłuższa koszulka i szorty. Położyłam się do łóżka i już po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza.

***

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez niezasłonięte okno. Leniwie podążyłam do łazienki, ogarnęłam się i przebrałam w luźną koszulkę i spodnie dresowe. Po wczorajszej imprezie i taką ilość alkoholu mam kaca, ale o dziwo nie jest jakiś straszny. Do wytrzymania, ale na wszelki wypadek zażyję coś na ból głowy. Na dole była cisza, więc albo rodzice jeszcze śpią, albo gdzieś wyszli. Jest 12, więc stawiam na drugą opcje. Zażyłam tabletki i zjadłam śniadanie, którym było musli z jogurtem. Posprzątałam po sobie i poszłam do pokoju. Włączyłam laptopa i przeglądałam portale. W pewnym momencie zauważyłam wpis chłopaków z One Direction, że już są w Londynie po trasie. Mają jeszcze zagrać tam kilka koncertów i przerwa. Jak dobrze, że mamy już kupione bilety na koncert. Po chwili usłyszałam piosenkę "Kiss You" 1D. Czyli dzwoni Monic.

//Rozmowa//
-Hejka Trish'ka. Co porabiasz?
-Hej Monic. Niedawno wstałam i 'siedzę' na laptopie. A ty?
-No właśnie nudzi mi się. - pożaliła się.
-Wyciągnij gdzieś Josh'a. - zaproponowałam.
-No właśnie w tym sęk, że nie da rady. Pojechał do jakiejś ciotki w odwiedziny. Nie mógł się wywinąć.
-Więc przypomniałaś sobie o swojej najlepszej, kochanej, pięknej przyjaciółce?
-Ależ ty skromna. - zaśmiała się - Ale tak. To co? Wypad na miasto?
-Oczywiście. Za godzinę w centrum?
-Dobrze, będę czekać. - i rozłączyła się.
//Koniec rozmowy//

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. I teraz pytanie: W co ja mam się ubrać? Postawiłam na prostotę i ubrałam czarne spodnie z dziurami, niebieską koszulkę z napisem "Cool kids don't dance", i takie same trampki. Włosy rozczesałam, tak że falami opadały mi na plecy. Wyszłam z domu i postanowiłam pojechać nowym autkiem. Pod galerią byłam już po 20 minutach.
-Cześć Monic. Co tam? - zapytałam jak tylko podeszłam do dziewczyny.
-Cześć Patricia. Kacyk jest?
-A wiesz co? Nawet nie. A ty?
-A jak sądzisz? Chyba za dużo wypiłam, bo rano głowa mnie strasznie bolała.
-Dobra, chodźmy na te zakupy.
Chodziłyśmy po sklepach jakieś 3 godziny. W końcu zmęczone udałyśmy się do kafejki. Zamówiłam karmelową latte i sernik, a Monic gorącą czekoladę i makowca. Podczas jedzenia rozmawiałyśmy o naszych planach na wakacje i studia. We środę zakończenie roku, więc kupiłyśmy sukienki na tę okazję. Ostatni raz w szkole, trzeba się jakoś pokazać. Później każda wróciła do swojego domu, bo dochodziła już 19, a jutro jeszcze do szkoły. Zastanawiam się po co my jeszcze chodzimy do tej budy skoro zakończenie już blisko. Gdy wróciłam, zastałam mamę przygotowującą kolację.
-Cześć mamuś, pomóc ci trochę?
-Nie kochanie. Myj ręce i siadaj do stołu. Zaraz podaję.
Jak powiedziała, tak też zrobiłam. Zaniosłam tylko zakupy do pokoju i zeszłam do jadalni. Mama wie co lubię. Przygotowała zapiekankę warzywną. Tuż po skończeniu kolacji poszłam do łazienki się wykąpać. Wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka. Jeszcze 3 dni i wolność! Z tą myślą zasnęłam.

_________________________
No i pojawił się pierwszy rozdział :D Mam nadzieję, że się wam spodoba. Proszę o komentarze. Dzięki temu widzę czy jest sens dalej pisać, czy dać sobie spokój. Dopiero zaczynam, dlatego to tak dla mnie ważne. Zawsze komentarze są ważne, ale na początku to według mnie szczególnie. Piszcie jeżeli coś wam nie pasuje. Postaram się dostosować do Was. Tak więc do następnego Miśki KC <3

Najgorszy dzień w życiu...


 Dzień 25.03.2015 uważam za najgorszy dzień w życiu... Zayn Malik odszedł z One Direction :'(
To jest naprawdę smutna wiadomość, ale Directioners Na szczęście nie są same :) Inne fandomy wspierają nas, bo same nie chcą by im przytrafiło się to samo co nam...
Chodzą różne plotki po internecie. Już nie wiadomo kogo słuchać :(
Jedni twierdzą, że Zayn odszedł sam, a inni, że Modest go wyrzucił, bo się im sprzeciwił...








Tak więc widzimy, że może być tak, a może być inaczej... Jedno jest pewne, NIGDY nie zapomnimy o człowieku takim jak Zayn Malik.




Prolog


To miał być mój szczęśliwy dzień. W końcu nie co dzień kończy się 18 lat. Niestety okazał się jednym z gorszych, a może i najgorszym? Jedna wiadomość, jeden list wywrócił mój świat do góry nogami. Czy kłamstwo, oszustwo i zdrada ze strony najbliższych można wybaczyć? Czy złe wieści mogą zamienić się w dobre? Możliwa jest dobra strona tego wszystkiego? Czy po tym wszystkim może stać się coś co zmieni nasze życie jeszcze bardziej? Czy spotkanie idoli może zamienić sie w miłość i przyjaźń?  Jak to się potoczy dowiecie się czytając.

_______________________________
No to mamy prolog :) Rozdział pierwszy postaram się dodać jeszcze dziś :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba :) Komentarze mile widziane :D
KC Miśki <3


P.S.
Za jakiekolwiek podobieństwo do innych blogów naprawdę przepraszam. Moja wena i chęć pisania zaczęła się właśnie przez czytanie innych. Mam nadzieję, że nie będzie bardzo podobne tylko zaczerpnięty pomysł :) Ale pamięć może szwankować i nie będę wiedziała, że to akurat wzięte z danego bloga :(
Jeszcze raz przepraszam i zachęcam do czytania moich "wypocin" :P

Edit
Poprawiony prolog :) Postaram się nie zepsuć nic w opowieści :D