czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 1


Witam. Nazywam się Patricia Evans i dziś są moje 18 urodziny. Wieczorem moi przyjaciele wyprawiają dla mnie imprezę "niespodziankę". Ta... niespodzianką to jej już nie nazwę skoro wiem i niej, co nie? Wybieramy się do klubu "Black horse"*. Ale to później, teraz idę na śniadanie. Gdy zeszłam na dół poczułam zapach mojego ulubionego dania, a mianowicie naleśniki z nutellą. Wprawdzie zwykłe śniadanie, ale ja je po prostu uwielbiam. Weszłam do kuchni i zauważyłam krzątającą się mamę.
- Hej mamuś. -przywitałam się.
-Hej córuś. Jak się spało? - zapytała.
-Dobrze, ale co tak ładnie pachnie?
-Naleśniki. Chcesz?
-Jeszcze się pytasz. Jasne, że chcę. - Usiadłam więc do stołu, a mama podała mi cały talerz naleśników.
Po zjedzonym posiłku, posprzątałam po sobie i postanowiłam pooglądać tv. Jest dopiero 10, więc postanowiłam, że później wybiorę się na spacer. Skakałam po kanałach, aż natrafiłam na mój ulubiony program. Niby zwykła Eska, ale ja kocham muzykę, tak samo jak naleśniki z nutellą. Właśnie leciała piosenka One Direction "Little Things". Kocham 1D. Tak, jestem Directioners i nie wstydzę się tego. Razem z moją najlepszą przyjaciółką Monic mamy zamiar jechać na koncert chłopaków w Londynie. Są już prawie wakacje, a na dodatek jesteśmy już dorosłe. Matury napisane, więc czekać tylko na rozdanie świadectw i ruszamy na podbój Londynu!!! Na studia i tak tam jedziemy, więc będziemy po prostu wcześniej.
Gdy mama wróciła od przyjaciółki, a tata z pracy, przynieśli tort i śpiewali mi "Happy Birthday". 
-No kochanie. Od dziś jesteś pełnoletnia. Ale nie szalej za dużo. - powiedziała ze śmiechem mama.
-Moja malutka dziewczynka dorasta. - powiedział tata udając, że płacze.
-Przecież wiecie, że jestem odpowiedzialna i zawsze zostanę twoją małą córeczką. - powiedziałam i przytuliłam rodziców. Ich prezentem dla mnie był nowy samochód. Sliczne audi a8.


Po zjedzeniu tortu zauważyłam, że była już 15. Nie wiem, kiedy to się stało. Za niedługo przyjdzie Monic pomóc mi przygotować się do imprezy.
Dochodziła właśnie 16, kiedy przyszła Monic. Razem siedziałyśmy już w moim pokoju od godziny i wybieramy ubrania.
-Patricia, może ta? - zapytała któryś raz Monic.
-Nie... A co sądzisz o tej? - pokazałam jej granatową sukienkę z rozkloszowanym dołem.
-Przymierz, a do tego załóż ten czarny żakiecik i szpilki. A i włosy zwiąż w koka.
Przebrałam się i Monic stwierdziła, że to ten stój na dziś. Ona natomiast założyła białą sukienkę z czarnym paseczkiem w talii, czarne, wysokie botki i sweterek tego samego koloru. Natomiast jej blond włosy rozczesała.







Już gotowe czekałyśmy na Josh'a. Jest on chłopakiem Monic i moim przyjacielem. Zeszłyśmy na dół bo Josh dzwonił, że za chwilę będzie. Po chwili usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo chłopak nigdy nie dzwoni tylko wchodzi jak do siebie. Ja robię tak samo. Otworzyłam drzwi i zdziwiłam się widząc listonosza zamiast chłopaka. Przyniósł jak zwykle rachunki i listy do rodziców. Ale jeden list był zaadresowany do mnie. Zdziwiłam się, bo rzadko dostaję listy. Już miałam się brać za otwarcie, gdy w drzwiach pojawił się Josh. Był ubrany w czerwoną koszulę w kratę, ciemne dżinsy i conversy. Szybko poszłam zanieść list do pokoju. Przywitałam się z chłopakiem buziakiem w policzek, a Monic bardziej namiętnie. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę klubu. Na miejsce byliśmy po 15 minutach. Czekał na nas tam Kevin. Miał na sobie czarny T-shirt, który pokazywał jego mięśnie, dżinsy i conversy tego samego koloru co koszulka. Przywitałam się z chłopakiem buziakiem w policzek i całą czwórką weszliśmy do klubu.
Chłopcy podeszli do baru zamówić nam drinki. W końcu mogę się legalnie napić! Natomiast ja z Monic szukałyśmy wolnego stolika. Po chwili wrócili z 3 kolorowymi drinkami i piwem niskoalkoholowym dla Josh'a - kierowcy. Mam zamiar zaszaleć tej nocy!
-Patricia, idziemy tańczyć! - krzyknęła mi do ucha Monic.
-Chłopcy idziecie? - zapytałam.
-Nie, popatrzymy na was. Później dołączymy. - powiedzieli, a my oddałyśmy się w wir muzyki. DJ puszczał naprawdę świetną muzę.
Po kilku utworach dołączyli do nas chłopcy. Przetańczyliśmy razem kilka piosenek zmieniając się co jakiś czas parami. Co jakiś czas piliśmy alkohol. Raz drinki, innym razem szoty. Szczerze? Nawet już nie wiem ile wypiłam. Ale przecież raz się żyje!
Wróciłam do domu o 4 nad ranem. Wzięłam prysznic, ubrałam moją piżamkę, którą jest dłuższa koszulka i szorty. Położyłam się do łóżka i już po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza.

***

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez niezasłonięte okno. Leniwie podążyłam do łazienki, ogarnęłam się i przebrałam w luźną koszulkę i spodnie dresowe. Po wczorajszej imprezie i taką ilość alkoholu mam kaca, ale o dziwo nie jest jakiś straszny. Do wytrzymania, ale na wszelki wypadek zażyję coś na ból głowy. Na dole była cisza, więc albo rodzice jeszcze śpią, albo gdzieś wyszli. Jest 12, więc stawiam na drugą opcje. Zażyłam tabletki i zjadłam śniadanie, którym było musli z jogurtem. Posprzątałam po sobie i poszłam do pokoju. Włączyłam laptopa i przeglądałam portale. W pewnym momencie zauważyłam wpis chłopaków z One Direction, że już są w Londynie po trasie. Mają jeszcze zagrać tam kilka koncertów i przerwa. Jak dobrze, że mamy już kupione bilety na koncert. Po chwili usłyszałam piosenkę "Kiss You" 1D. Czyli dzwoni Monic.

//Rozmowa//
-Hejka Trish'ka. Co porabiasz?
-Hej Monic. Niedawno wstałam i 'siedzę' na laptopie. A ty?
-No właśnie nudzi mi się. - pożaliła się.
-Wyciągnij gdzieś Josh'a. - zaproponowałam.
-No właśnie w tym sęk, że nie da rady. Pojechał do jakiejś ciotki w odwiedziny. Nie mógł się wywinąć.
-Więc przypomniałaś sobie o swojej najlepszej, kochanej, pięknej przyjaciółce?
-Ależ ty skromna. - zaśmiała się - Ale tak. To co? Wypad na miasto?
-Oczywiście. Za godzinę w centrum?
-Dobrze, będę czekać. - i rozłączyła się.
//Koniec rozmowy//

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. I teraz pytanie: W co ja mam się ubrać? Postawiłam na prostotę i ubrałam czarne spodnie z dziurami, niebieską koszulkę z napisem "Cool kids don't dance", i takie same trampki. Włosy rozczesałam, tak że falami opadały mi na plecy. Wyszłam z domu i postanowiłam pojechać nowym autkiem. Pod galerią byłam już po 20 minutach.
-Cześć Monic. Co tam? - zapytałam jak tylko podeszłam do dziewczyny.
-Cześć Patricia. Kacyk jest?
-A wiesz co? Nawet nie. A ty?
-A jak sądzisz? Chyba za dużo wypiłam, bo rano głowa mnie strasznie bolała.
-Dobra, chodźmy na te zakupy.
Chodziłyśmy po sklepach jakieś 3 godziny. W końcu zmęczone udałyśmy się do kafejki. Zamówiłam karmelową latte i sernik, a Monic gorącą czekoladę i makowca. Podczas jedzenia rozmawiałyśmy o naszych planach na wakacje i studia. We środę zakończenie roku, więc kupiłyśmy sukienki na tę okazję. Ostatni raz w szkole, trzeba się jakoś pokazać. Później każda wróciła do swojego domu, bo dochodziła już 19, a jutro jeszcze do szkoły. Zastanawiam się po co my jeszcze chodzimy do tej budy skoro zakończenie już blisko. Gdy wróciłam, zastałam mamę przygotowującą kolację.
-Cześć mamuś, pomóc ci trochę?
-Nie kochanie. Myj ręce i siadaj do stołu. Zaraz podaję.
Jak powiedziała, tak też zrobiłam. Zaniosłam tylko zakupy do pokoju i zeszłam do jadalni. Mama wie co lubię. Przygotowała zapiekankę warzywną. Tuż po skończeniu kolacji poszłam do łazienki się wykąpać. Wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka. Jeszcze 3 dni i wolność! Z tą myślą zasnęłam.

_________________________
No i pojawił się pierwszy rozdział :D Mam nadzieję, że się wam spodoba. Proszę o komentarze. Dzięki temu widzę czy jest sens dalej pisać, czy dać sobie spokój. Dopiero zaczynam, dlatego to tak dla mnie ważne. Zawsze komentarze są ważne, ale na początku to według mnie szczególnie. Piszcie jeżeli coś wam nie pasuje. Postaram się dostosować do Was. Tak więc do następnego Miśki KC <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz